Dla kogo są Leworęczni

Denerwują Cię przewidywalne historie, wyidealizowane postacie i świat, w którym zawsze zwycięża dobro?


Masz ochotę na ciekawą powieść, pełną intryg i zaskakujących wątków, napisaną w przystępnym stylu, z ciętym humorem i bez nużących opisów, opartą na wartkiej, dynamicznej fabule?


Żądasz rozwoju akcji, bez długiego czekania i powolnych wstępów?


Jesteś fanem książek typu Władca Pierścieni, Gra o Tron, uwielbiasz sesje D&D, Warhammera, a może po prostu całymi dnia katujesz kompa Skyrimem, czy Wiedźminem?



Ta powieść jest dla Ciebie.

Czym są Leworęczni?

Leworęczni to historia dwóch postaci, których przygody wzajemnie się przeplatają. Choć Arrina – nastoletniego Dziedzica, syna Władcy Miasta – i Galthara – łotra wyjadacza, mistrza włamań po trzydziestce – dzielą tysiące kilometrów, ich losy splatają się i oddziaływają na siebie nawzajem, zmieniając przy okazji sytuację całej krainy. Łączy ich bowiem wspólny cel.


Nie będzie spoilerów, więc zacznij czytać i dowiedz się jaki!

poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 10. - Arrin

Załamał się. Wszystko dopiero po chwili do niego dotarło: Nie był sobą, coś musiało nim zawładnąć.
Płakał..
To nie mogło stać się naprawdę. Dlaczego? Dlaczego byłem tak głupi?!
Siedział przy oparty o ścianę i z trudem łapał oddech. Jego oczy były zamknięte, aby nie widzieć pokiereszowanego ciała, które wprawiało go o dreszcze

Rozdział 9. - Galthar

Była to dla niego ważna sprawa, gdyż mógł w końcu, po dwóch latach banicji, przespacerować się wąskimi, kamiennymi uliczkami Perhange. Wcześniej, gdy przyjechał tu z Mathosem i Kastarem, nie mógł tego zrobić. Istniało bowiem ryzyko, że mógłby zostać zauważony i rozpoznany, co mogłoby nieco pokrzyżować im plany.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 8. - Arrin

Arrin miał jeszcze w planie odwiedzić przed turniejem kuźnię Derra. Przed ważną rozmową z ojcem musiał zaczerpnąć czyjejś rady.
Każdy potrzebuje przecież pomocy – usprawiedliwił siebie.
Na treningowy dziedziniec można było wejść na dwa sposoby.

Rozdział 7. - Galthar

Pili przez dwie noce. Na północy panowała bowiem trzydniówka, czyli możliwość świętowania trzech dni przed rozpoczęciem ważniejszych urzędów. W ten sposób Galthar miał okazję poznać swoich przyszłych kompanów z Rady.

Kilka słów wyjaśnienia

Przepraszam wszystkich, którzy czekają/czekali na kolejne rozdziały (mam nadzieję, że jest ich nadal trochę). Szwankował mi trochę komputer, a poza tym błogi czas wakacji nie pozwalał spędzać mi przy nim więcej czasu, co spowodowało zaniedbanie, między innymi, tego bloga. Niemniej, wracam, a postaram się wrócić już na stałe. Bardzo prosiłbym o jakieś informacje, porady, czy cokolwiek, dotyczące częstotliwości wrzucania kolejnych części mojej powieści.

Z góry dziękuję, pozdrawiam i zarazem zapraszam doczytania kolejnej części!

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 6. - Arrin

 Otworzył oczy i przez chwilę wpatrywał się w kamienny sufit.
- To ten dzień – pomyślał .
Komnata Arrina była przestronna. Przez dwa wysokie okna na przeciwległej do drzwi ścianie wdzierały się promienie porannego słońca. Pokój wydawał się duży, a powodem tego była pustka.

Rozdział 5. - Galthar

Wziął głęboki oddech i zrobił krok przekraczając próg. Pierwszy raz wchodził do komnaty Najwyższego nie jako złoczyńca, ale jako wolny człowiek.
Może nie odczuwał wielkiej radości, ale towarzyszyła mu pewnego rodzaju ulga i spokój. Błoga myśl, że wszystko dobrze się skończyło.

sobota, 30 maja 2015

Rozdział 4. - Arrin

Od urodzin Arrina minął miesiąc i chłopiec otrząsnął się już po traumatycznych, zarazem smutnych przeżyciach. Starcie z ojcem, które miało miejsce na uczcie wywarło na ich obu niechęć do kontaktowania się ze sobą nawzajem i od tamtej pory nie rozmawiali zbyt wiele. Aż do czasu, kiedy ojciec zawiadomił go, że będzie mógł wystąpić w miejskim turnieju w dniu pożegnania lata. Uradowany Arrin, zapominając o wcześniejszych problemach, co dzień ćwiczył walkę na dziedzińcu z jednym z Lordów jego Ojca. Było tak i tego dnia.

Rozdział 3. - Galthar

Ręka trzymana w górze trzęsła się jak oszalała.
Najwyższy z pewnością będzie chciał mnie zabić – pomyślał zamykając oczy.
Uronił łzę.
Zadanie ich przerosło. Nie było już drogi wyjścia.
Strażnik, który stał na czele oddziału przekroczył wysoki próg skarbca i podszedł do Mathosa.
Obaj bracia opuścili ręce i Galthar podążył w ich ślady przecierając oczy ze smutkiem.

Rozdział 2. - Arrin

Stukot końskich kopyt na bruku mieszał się z gwarem i wiwatami w jedną chaotyczną całość. Tłum, który ich powitał zaraz za murem zewnętrznym był olbrzymią mieszaniną kolorów i hałasu. Kobiety, dzieci, a rzadziej mężczyźni  – szczęśliwcy stojący w pierwszych rzędach - rzucali pod końskie nogi płatki kwiatów. Na ich twarzach widniały uśmiechy.
Patrząc na tych wszystkich mieszczan Arrinowi łza zakręciła się w oku, jednak szybko ją przetarł. Nie chciał, żeby ktoś zauważył, że Dziedzic płacze.

środa, 27 maja 2015

Rozdział 1. - Galthar

Serce waliło mu jak oszalałe.
Mógł się założyć o swój zestaw wytrychów, że bliźniacy odczuwali to samo.
- Nie otworzy – mruknął wściekle Kastar przyciskając plecy do kamiennego muru.
- Zamknij mordę! – uciszył go Mathos – Wszystko się uda…
Gówno się uda – pomyślał Galthar. Ręce trzęsły mu się jak oszalałe.

Prolog

Lord Gastner wręcz biegiem przemierzał opustoszałe korytarze twierdzy Tressport.
To prawda… – myślał.
Było już po północy i w zamku, oprócz pojedynczych strażników nie można było spotkać żywej duszy.
Ręce miał roztrzęsione. W lewej trzymał latarnię, która oświetlała mu drogę, a w prawej ściskał list - papierowe zawiniątko, które kilka chwil temu odebrał od posłańca, który zbudził go z głębokiego snu.